Autor |
Wiadomość |
lasota |
Wysłany: Nie 0:57, 23 Gru 2012 Temat postu: |
|
W ostatni czwartek w godzinach nocnych w okolicy kościoła w Wojcieszowie Dolnym miałem krótkie spotkanie z czarnym lisem. Zbierał coś z jezdni i za bardzo się nie przejął tym, że podjeżdżam samochodem, dopiero w ostatniej chwili zszedł z kolacją w pysku |
|
zulus |
Wysłany: Nie 12:51, 18 Mar 2007 Temat postu: |
|
Przyjaciel Żubra napisał: | Zulus teraz zauważyłem, że zdjęcie podpisane przez Ciebie jako stołówka wiewiórki jest w rzeczywistości stołówką dzięcioła dużego. Szyszka jest charakterystycznie rozkuta i co najważniejsze ulokowana w szczelinie pniaka. Wiewiórki podczas ogryzania szyszki trzymają ją w łapkach w przeciwieństwie do dzięcioła dużego, który żeby ją unieruchomić musi szukać właśnie takich miejsc. Po posiłku z szyszki pozostaje tylko oskubany rdzeń (fot.) a ich nagromadzenie w jednym miejscu jest stołówką. |
dzięki Przyjacielu Żubra, umarłbym w nieświadomości .
Zdjęcie stołówki przeniosłem do "Ptaków" tam jej miejsce.
Dodam tylko, że zdjęcia zarówno wiewiórki jak i stołówki były robione na terenie rezerwatu Góry Miłek |
|
Przyjaciel Żubra |
Wysłany: Nie 12:42, 18 Mar 2007 Temat postu: |
|
Ok nic sie przecież nie stało a każdy może się pomylić |
|
zulus |
Wysłany: Nie 12:34, 18 Mar 2007 Temat postu: |
|
ups.
No to się popisałem
Zasugerowałem się tym, że pniak znajdował sie w bezpośrednim sąsiedztwie drzewa na którym sfotografowałem wiewiórę. Rzeczywiście wiewiórki mają bardzo chwytne łapki .
Widzicie?! Jak dobrze jest forum poczytać, fachowca posłuchać...
Już to zmieniam. |
|
Przyjaciel Żubra |
Wysłany: Nie 12:29, 18 Mar 2007 Temat postu: |
|
Zulus teraz zauważyłem, że zdjęcie podpisane przez Ciebie jako stołówka wiewiórki jest w rzeczywistości stołówką dzięcioła dużego. Szyszka jest charakterystycznie rozkuta i co najważniejsze ulokowana w szczelinie pniaka. Wiewiórki podczas ogryzania szyszki trzymają ją w łapkach w przeciwieństwie do dzięcioła dużego, który żeby ją unieruchomić musi szukać właśnie takich miejsc. Po posiłku z szyszki pozostaje tylko oskubany rdzeń (fot.) a ich nagromadzenie w jednym miejscu jest stołówką.
|
|
Przyjaciel Żubra |
Wysłany: Nie 11:10, 18 Mar 2007 Temat postu: |
|
Napisałem tak bo przeczytałem gdzieś taką teorie, ale teraz tak sobie myślę, że rzeczywiście trochę masywny jak na gronostaja i przychylam się do tego co napisałeś. |
|
Maniek |
Wysłany: Sob 10:25, 17 Mar 2007 Temat postu: |
|
Na terenie Wojcieszowa widziałem gronostaja kilkakrotnie, w tym trzy lub cztery razy właśnie w paśmie Miłka- na Cisowej, przy dolnej stacji wyciągu, w pobliżu grobowców. Oprócz tych spotkań- niespodziewanych i krótkich- widziałem też gronostaja w pobliżu hotelu, oraz na polu namiotowym byłego OSiR-u. Raz tylko widziałem go w zimowym ubranku. Co do "damy z łasiczką"- powstało wiele poważnych rozpraw naukowych na temat stworzonka, które dama dzierży. Większość znawców twierdzi, że obraz powinien być zatytułowany "Dama z fretką". Moim zdaniem słusznie, bo jednak sportretowane zwierzę jest zbyt masywne jak na gronostaja, zbyt duże. Gronostaj osiąga długość co najwyżej 40 cm (z ogonkiem), z reguły jest mniejszy. Dama trzyma zwierzę wielkości kota, dobrze odpasionego. Chociaż... skąd możemy wiedzieć, jakie gronostaje żyły 500 lat temu na południu Europy? Jedno pewne- nie jest to łasiczka! |
|
Przyjaciel Żubra |
Wysłany: Sob 1:35, 17 Mar 2007 Temat postu: |
|
Oczywiście jak ktoś widział gronostaja to niech pisze, najlepiej w temacie obserwacje. |
|
Przyjaciel Żubra |
Wysłany: Pią 23:34, 16 Mar 2007 Temat postu: |
|
Gronostaja widziałem zaledwie kilka razy w życiu i mimo, że chciałbym obserwować go częściej to nie jest to takie łatwe. Jak wiele naszych drapieżników jest aktywny nocą no i „pies pogrzebany” bo wtedy z reguły śpię. Zazwyczaj widywałem go przez jakieś ułamki sekund, ale raz miałem okazję patrzeć na niego z odległości ok. 20 m (z lornetką miałem go jak na dłoni) przez jakieś 20 min. a do tego siedziałem sobie w domu gdy za oknem trzaskał mróz. Biegał po ogrodzie sąsiada i kopał w śniegu za gryzoniami. Zimą gronostaje mają białe futro z czarną końcówką ogona i momentami właśnie tylko ona świadczyła o jego obecności. To jego białe futro wykorzystywane było niegdyś do produkcji królewskich i książęcych, dziś zaś rektorskich kołnierzy . Latem ma brązowy grzbiet, kremowy spód ciała i niezmiennie czarną końcówkę ogona (która zawsze różni go od mniejszej łasicy), tak na marginesie to „Dama z łasiczką” Leonarda da Vinci jest w rzeczywistości damą z gronostajem. W poszukiwaniu pożywienia, które stanowią głównie gryzonie przeszukuje wszystkie zakamarki swojego terytorium. Kręci się wtedy przy powalonych pniach drzew, u podstaw drzew stojących i wszelkich dostępnych dziurach nadających się na kryjówkę dla przyszłego obiadu. Chętnie zasiedla on doliny rzeczne jednak można spotkać go w wielu innych środowiskach nie wyłączając sąsiedztwa człowieka. U nas występuje na Miłku, zakładam, że jest też w innych miejscach, ale to trzeba byłoby sprawdzić. |
|
Przyjaciel Żubra |
Wysłany: Pią 11:49, 16 Mar 2007 Temat postu: |
|
Kilka par oczu więcej, internet i ile można się dowiedzieć! Czyli jenot jest u nas na co najmniej dwóch stanowiskach, zapewne nie jedynych, podejrzewam, że inne doliny też zajął i jest np nad Lipką.
Nie bez powodu pisałem wcześniej o rysiu i niedźwiedziu. Nie wiem czy wiecie, ale jakoś rok temu znaleziono ślady rysia w Karkonoszach (po naszej stronie) a ok. dziesięciu lat temu, przez kilka sezonów po Sudetach wędrował samiec niedźwiedzia brunatnego, najbliżej nas widziany był w Górach Wałbrzyskich. Nie znaczy to oczywiście że oba te gatunki się tu osiedlą w przyszłości, ale jest na to szansa. |
|
Krzychu |
Wysłany: Czw 15:40, 15 Mar 2007 Temat postu: |
|
potwierdzam o jenocie. O mały włos go nie rozjechłem gdy spacerowa ł sobie po jezdni w okolicach znaku "dolny wita". |
|
vodolaz |
Wysłany: Czw 9:24, 15 Mar 2007 Temat postu: |
|
Wczoraj, tj. 14.3.2007. około godziny 20:30, na drodze z Kaczorowa do Wojcieszowa, na początku ostatniej prostej przed Wojcieszowem, widziałem jenota! Przechodził przez drogę, z lewej strony na prawą. Ha. Drugi raz w życiu udało mi się zobaczyć to zwierzę. Około dziesięciu lat temu na spływie Drawą i wczoraj. Do dziś nie mogę ochłonąć. |
|
yanzy |
Wysłany: Czw 1:46, 15 Mar 2007 Temat postu: |
|
Ryś w naturalnym środowisku.
Od dawna mam takie przyrodnicze marzenie |
|
Przyjaciel Żubra |
Wysłany: Śro 12:42, 14 Mar 2007 Temat postu: |
|
A co byście powiedzieli na rysia czy niedźwiedzia w naszych górach? Szansa jest bardzo, bardzo mała, ale byłoby fajnie zobaczyć takiego stwora np w Czarcim Zagajniku. |
|
lasota |
Wysłany: Wto 4:45, 13 Mar 2007 Temat postu: |
|
W 2006 roku na przełomie lata i jesieni. Już dokładnie nie pamiętam kiedy. Raz w nocy przez krótką chwilę kiedy przejeżdżałem samochodem zwolniłem zaciekawiony co to za spasiony pies idzie a kiedy sie zorientowałem, że to nie pies zwierzak poszedł w las. Drugim razem stałem w Starej Kraśnicy autem na poboczu i jenot wyszedł sobie z lasu i szedł brzegiem jezdni przez dłuższy odcinek przechodząc tuż obok mojego samochodu. Wtedy mu sie przyjrzałem dokładnie. Od tego czasu wożę aparat ze sobą a jenot jak kamień w wodę... |
|