Zaloguj mnie automatycznie przy każdej wizycie
Rejestracja
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Forum Miasta Wojcieszów
-
Forum Forum Miasta Wojcieszów Strona Główna
»
Historia
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Nasze Miasto
----------------
CO NOWEGO???
Regulamin forum
Pogoda co godzina w Wojcieszowie
Wojcieszów
Wojcieszowski sport
KULTURA
Historia
Nasze kościoły i kapłani
Turystyczny Wojcieszów
----------------
Wszystko dla turysty
TURYSTYKA KWALIFIKOWANA
Przyroda
ZABYTKI
JASKINIE
KOLEJ
Kaczawa
Wojcieszowianka i Browar Wojcieszów
ZAKŁADY WAPIENNICZE
Hyde Park
----------------
Porady Gosi
Worek różności
CIEKAWOSTKI I PORADY
ZAINTERESOWANIA
MIEJSCA
Moja, Twoja ekonomia
Wszystko o forum
Załóż bloga
OGŁOSZENIA
----------------
Regulamin ogłoszeń
Kupię
Sprzedam,
PRACA
Inne ogłoszenia
Usługi
Kosz
----------------
Kosz
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Gość 2
Wysłany: Pon 17:06, 23 Sty 2012
Temat postu:
Człowiek z głową pod prawą pachą
Pewne forum zainteresowało się starą fotką z lat 30-tych do której dodano, odnalezioną legendę, mającą związek z Wojcieszowem . Fotka jest zatytułowana
„Kletterpartie am Schnaumberg”.
Wychodziłoby, że to po prostu
„Wspinaczka na Schnaumberg”
. Niestety nie odnaleziono takiego szczytu na żadnych dostępnych mapach i dociekający doszli do wniosku że to nieistniejąca już góra, szczyt , wzgórze. Jednakże w
Biblioteca Digital Real Jardín Botánico
odnaleziono tą nazwę szczytu i jest określone, że .
..”Schlesien: am Schnaumberg bei Kauffung”...,
czyli w naszym przypadku,”...
Dolny Śląsk: Schnaumberg w pobliżu, niedaleko Wojcieszowa”.
KLIKNIJ!
Na mapie
„Messtischblatter
” prawie przy samym
Połomie
/ troszkę w stronę Dolnego/ jest raczej nieistniejący szczyt o nazwie podobnej
Schnaumrich.
Zaczęto dochodzić skąd ta nazwa sie wzięła? Okazuje się ,że w starych legendach a dotyczących zamków, gór - jest szereg podobnych postaci pokazujących się od czasu do czasu, nawet na Śląsku. Powtarzającą się często postacią bez głowy jest jeździec, albo łowczy również inni ukazujący się zwłaszcza w lasach i to w kiepską, wisielczą czy podłą pogodę. Znany w tamtych czasach
Dr Franz Schroller (ur.1846 - ?)
spisujący wszelkie historie i legendy, napisał też o niejakim Schnaumrichmännchenie przed 130 laty, w swojej książce o Śląsku z ilustracjami
Theodora Blätterbauera
znanego forumowiczom autora dwu(?) grafik Wojcieszowa. Legenda jest dość długa na kilka kartek ale w skrócie brzmi to tak.
„W okolicy szczytu Schnaumrich (?), znajdującego się nieopodal Kitzelberg /Połomu/ w Wojcieszowie przed kilkoma stuleciami pewien górnik zepchnął podczas kłótni ojca ze skał. Po tym wydarzeniu nie zaznał już spokoju i sam się w końcu rzucił w przepaść(w domyśle z owych skał). Obecnie pojawia się w osobie szybko oddalającego się człowieka z głową pod prawą pachą. Od tego wydarzenia nazywa się go duchem „Schaumrichmaenchen”(człowiek związany z owym szczytem powyżej). Musi upłynąć jeszcze trochę czasu, aż ktoś nakaże postawić nad przepaścią krzyż pojednania i da (ofiarę pieniężną w domyśle) na 7 mszy.”
Może uda się komuś przetłumaczyć cała legendę i tu ją przytoczyć oczywiście w całkiem amatorskim tłumaczeniu.
Na wszelki wypadek KLIKNIJ!
l
egenda o górniku sprzed kilkuset laty
strona 360
Jeszcze jedna fotka z tej seryjnej książeczki "Deutschland-Bildheft" przedstawiająca Schnaumberg.
Schnaumberg
wymieniony kilka razy w książeczce jak wyżej oraz sugestia Pana Przemka na swoim forum ,że jest to skałka i słusznie. Ze zdjęcia wynika ,że jest skałka 20-25m sadząc po wspinających się i również z drugiej fotki kierując się wysokością drzew. Ale trzecia fotka pokazująca Połom z zakładami wapienniczymi moim zdaniem pozwala na zlokalizowanie tej skałki jak na załączonej fotce.
{
TU
}
Być może, że w tamtych czasach taka skałka np. do treningu wspinaczy była tak sławna w okolicy przez jakiś okres czasu, jak dzisiaj niejedna sztuczna ścianka do tego samego celu.
Być może znawcy terenu mają inną lokalizację. Ciekawe czy książka „Kauffung an der Katzbach In Schlesien” zawiera jakies informacje na ten temat?
Gość 2
Wysłany: Śro 20:00, 06 Cze 2007
Temat postu:
Znaleziona legenda o templariuszach i Wojcieszowie.
Gdy w 1312 roku przyszła na Dolny Śląsk wieść, że król Franków, Filip Piękny, pojechał do Rzymu i przed papieżem oskarżył Świętą Kapitułę rycerskiego zakonu krzyżowego templariuszy o masonizm, czyli wolnomularstwo, nie mógł uwierzyć w to rycerz Bożywoj, pan na zamku w
Wojcieszowie
. Wprawdzie nie wiedział on co to jest masoneria, czyli wolnomularstwo, ale wiedział, że tak jedno jak i drugie czartem śmierdzi i dlatego jeszcze w tym samym dniu, podczas wieczerzy rozmawiał o tym ze swym gościem z Choinowa, szlachetnym rycerzem tegoż zakonu Domenicusem z Gosseto w Italii, pełniącym przy chojnowskiej komturii templariuszy funkcję jałmużnika. Zapytał go ile jest prawdy w tym co wieść głosi, na co usłyszał, że śliczny pajac w pięknej odzieży i koronie na głowie, który zasiada na tronie Karola Wielkiego jaku król Filip, jest psem parszywym, bezpodstawnie szczekającym na dobrych, chrześcijańskich rycerzy, obrońców świątyń Chrystusa, jedynie dlatego, że zakon ma we Frankonii więcej ziem i poddanych, niż ma ich król. Filip Piękny znieść tego nie może, przez co wstręty różne dobrym rycerzom czyni i niesprawiedliwie oraz bezpodstawnie ich oskarża, fałszywych świadków przeciwko nim zbierając. Rycerz Domenicus przysiągł nawet na świętą Madonnę z Gosseto i na św. Fryzydę, patronkę swego rodowego zamku, że wszetecznik i bezbożnik Filip jest oszczercą niegodnym królewskiej korony i rzuca zwykłą potwarz na dostojnych i bogobojnych templariuszy. Po rozmowie z Bożywojem szlachetny gość był tak zdenerwowany, że mimo iż proszono go by w zamku na noc pozostał, zaraz gościnnego gospodarza pożegnał i nocą, wraz ze swym giermkiem Silvestro, pojechał do Chojnowa.Dziwne wydało się to rycerzowi Bożywojowi, ale zapomniał o tym w kilka dni póżniej. Potem przyszła jesień i zima, a na wiosnę dopiero jadący z Krzeszowa do Złotoryji zakonnik opowiedział, iż opat krzeszowskiego klasztoru pismo otrzymał od biskupa wrocławskiego. W piśmie tym informował on opata, że zwołany przez papieża w Rzymie sąd kardynałów osądził Wielkiego Mistrza oraz członków Świętej Kapituły zakonu templariuszy. Sąd ten udowodnił im udział w organizowaniu i finansowaniu lóż wolnomularskich oraz różne inne bezeceństwa. Rozwiązał więc papież Świętą Kapitułę templariuszy a wszystkich jej członków, wraz z Wielkim Mistrzem, skazał na śmierć przez spalenie na stosie. W kilka dni później, gdy Bożywoj gościł u siebie rycerza Dobka, burgrabiego zamku w Kraśnicy, przybył znów do
Wojcieszowa
Domenicus ze swym giermkiem Silvestro i z panem Bożywojem długo na osobności rozmawiał. Domenicus potwierdził prawdziwość opowiadania zasłyszanego od zakonnika z Krzeszowa i podał nawet termin, w którym wszyscy templariusze z całej Europy mają przybyć do Rzymu, gdzie papież zdejmie z nich rycerską przysięgę zakonną i ogłosi rozwiązanie zakonu. Nie wspomniał ani jednym słowem o tym, że papież nakazał skarbiec każdej komturii przywieźć do Rzymu ani też, że pod groźbą klątwy kościelnej zakazał templariuszom używać pod żadnym pozorem miecza, aż do przekroczenia bram Świętego Miasta. Domenicus prosił potem pana Bożywoja, by zechciał łaskawie przygarnąć jego giermka Silvestro, bo ten nie chce do ojczyzny po-wracać. Wyjaśnił też szeptem Bożywojowi, że Silvestro pochodzi z rodziny dobrych rycerzy, że zakochany jest po same uszy w jego córce Bogdarze i że pragnie się z nią ożenić. Wyraził zgodę na pozostanie Silvestro w
Wojcieszowie
, zdumiony nieco i zaskoczony rycerz Bożywoj, a dnia następnego Domenicus pojechał do Chojnowa, odprowadzony przez Dobka, powracającego do swej Kraśnicy. W kilka dni później Dobek, który miał za żonę kobietę z rodu Hradiców czeskich, jakoś dowiedział się od swych rodowców, że templariusze z Chojnowa będą jechać, wraz ze skarbem swej komturii, przez Krzeszów do Rzymu. Zmówił się więc z rodziną, by zasadzkę urządzić na rycerzy i odebrać im skarb. W dwie niedziele po pobycie Domenicusa u pana Bożywoja, jechali chojnowscy rycerze - obrońcy świątyń, przez Złotoryję, Świerzawę i
Wojcieszów
w kierunku Pragi, a Dobek z Czechami, który od strony Lubawki nadciągnął przez lasy, już czyhał na nich za bagnami Zadrnej. Napadł na tabor templariuszy, wlokący się wolno za rycerzami, którzy jechali w wory pokutne obleczeni i z głowami posypanymi popiołem. Tabor ochrony prawie żadnej nie posiadał, ale mimo dokładnego sprawdzenia co było wiezione, Dobek skarbu nie znalazł. W kilkanaście niedziel później, gdy wieść o napadzie już wszystkim w okolicy była znana, podpity rycerz Dobek przyznał się Bożywojowi do udziału w nim. Nie wywarło to na Bożywoju wiel-kiego wrażenia, bo znał jego chęć wzbogacenia się, ale potem zaczął obserwować swego niedoszłego zięcia i córkę, stale zastanawiając się nad ich przyszłym losem i nad tym gdzie podział się skarb chojnowskiej komturii. Wiedział, że został on zabrany z Chojnowa i że znikł po drodze do Krzeszowa, a z wiadomości jakie zebrał, wynikało, że musiał zostać wywieziony z Chojnowa dwie niedziele wcześniej, niż gród ten opuścili templariusze. Skojarzył to pan Bożywoj z ostatnim pobytem Domenicusa w swym zamku i z pozostawieniem giermka Silvestro w
Wojcieszowie
. Zaczął przypuszczać, że skarb musi znajdować się gdzieś w pobliżu zamku i od tego dnia rozkazał jednemu ze swych zaufanych ludzi śledzić Silvestro, który bardzo często, z łukiem na plecach, całymi dniami włóczył się po okolicy. Najczęściej widywano go w pobliżu Połomu, gdzie niejedna z licznych jaskiń mogła być świetnym miejscem do ukrycia skarbu. W kilka dni później Silvestro wykręcił sobie stopę podczas zsiadania z konia i musiał leżeć,a Bożywoj w tym czasie zaczął penetrować jaskinie, obok których często przebywał młody Italczyk. Odnalazł skarb, przeniósł go do zamku i ukrył w miejscu znanym tylko sobie. Gdy Silvestro zaczął chodzić, Bożywoj wyjaśnił mu, że rękę swej córki przyobiecał komu innemu, a potem przegnał Italezyka ze swego zamku. Odszedł Silvestro jak mu kazano, ale nocą powrócił na Połom. Gdy stwierdził, że został zabrany skarb powierzony jego pieczy przez Domenicusa, powrócił do Bożywoja i na klęczkach błagał o rękę Bogdary.Zatrzymaj skarb, panie, ale daj mi swą córkę za żonę, bo całym sercem i duszą swoją ją miłuję - powiedział. - Ustrzegłem się przed grzechem kradzieży powierzonego mej opiece złota. Teraz złoto jest twoje, panie, ale daj mi swą córkę, bo kocham ją bardziej niż największy nawet skarb.Odmówił mu Bożywoj, psem templariuszowskim go nazwał i nawet chłostą mu zagroził, jeżeli jeszcze raz powróci do zamku.Po tych słowach Silvestro skoczył na niego i wbił mu nóż w pierś, a potem ku wyjściu się udał i zbiec chciał. Ucieczkę dostrzegli jednak zamkowi ludzie i powstrzymać go chcieli, ale Silvestro bronił się nożem i nawet ranił trzech. Nie zdążył jednak uciec, gdyż jeden z łuczników cclnie wymierzył i ugodził go strzałą w samo serce. Skarb pozostał w zamku. Nikt go nie odnalazł, chociaż było chętnych wielu. Nawet Szwedzi nie odkryli go, gdy w czasie wojen prowadzonych na Śląsku w tym celu mury kamienne rozwalićkazali. I do dnia dzisiejszego czeka w ruinach na swego odkrywcę
gość
Wysłany: Sob 23:29, 03 Lut 2007
Temat postu:
Kształt owej Gruszki oddawał zamysł najwyższego...jako jedyny...doskonały w przyrodzie...i od tej chwili Gruszki takie spotkac mozna li tylko w Wojcieszowie (laski to o Was)...Ponieważ jednak Gruszce brakowało ....np. Ogonka.......
vodolaz
Wysłany: Pią 13:55, 02 Lut 2007
Temat postu:
Z tejże rurki powstał również drugi mieszkaniec Wojcieszowa, płci przeciwnej do pierwszego mieszkańca... Nie będę zagłębiał się w szczegóły ich życia, nadmienię tylko, że Kaczawa mlekiem i miodem płynęła. Mieszkańcy mogli korzystac (mój komputer nie jest w stanie napisac "c" z kreską ) ze wszelkich wspaniałości ziemi wojcieszowskiej, z jednym wyjątkiem. Otóż nie mogli zbliżac się do pewnego drzewa, a już pod żadnym pozorem nie śmieli konsumowac jego owoców - gruszek. Gdzie rosło owo drzewo pewnie się domyślacie
pietia
Wysłany: Pią 11:54, 02 Lut 2007
Temat postu:
...A pierwsza rurka polkatowska wygięta na kształt żebra dała początek pierwszemu mieszkańcowi ... Tu, nie narażając okolicznym sąsiadom miasta,będzie pauza
lasota
Wysłany: Nie 18:13, 31 Gru 2006
Temat postu:
vodolaz napisał:
"... a wiatr ów wywiewał z wojcieszowskich ulic pył wapienny, z którego to początek wzięły okoliczne sioła: Świerzawa, Bolków, Podgórki oraz Dobków..."
o ta wersja mi odpowiada
vodolaz
Wysłany: Pią 11:02, 29 Gru 2006
Temat postu:
"... a wiatr ów wywiewał z wojcieszowskich ulic pył wapienny, z którego to początek wzięły okoliczne sioła: Świerzawa, Bolków, Podgórki oraz Dobków..."
lasota
Wysłany: Pią 10:53, 29 Gru 2006
Temat postu:
Jesteś w błędzie Vodolazie.
należałoby sięgnąć do historii Stworzenia Świata a jedyna słuszna wersja jest taka:
"Na początku był Chaos - tylko wiatr hulał po ulicach Wojcieszowa"
vodolaz
Wysłany: Pią 9:33, 29 Gru 2006
Temat postu: Początki i legendy
Według różnych źródeł:
- na poczatku było słowo
- na początku był chaos
- na początku była chuc* (mój genialny komputer rodem z Czech nie jest w stanie napisac c z kreską, proszę o wyrozumiałość
)
* wg Przybyszewskiego
To sam początek dziejów naszej miejscowości. Kontynuujcie
Powered by
phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group
iCGstation v1.0 Template By
Ray
© 2003, 2004
iOptional
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin