|
|
Forum Miasta Wojcieszów - |
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość 2
Moderator
Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 1250
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 19:07, 03 Sty 2012 Temat postu: Wiadomości regionalne sprzed 100, 300, 500 i więcej laty |
|
|
Jak to było z KOROWODEM?
Korowód - z greckiego choros (kor, ‘chór»); natomiast koryfej, koli koryfeusz, ‘wodzirej’, z greckiego kory-faios od koryfe, ‘wierzchołek’; ( długi szereg osób posuwających się jedna za drugą, pochód, orszak, także łańcuch utworzony z osób trzymających się za ręce, ceregiele, ceremonie. Synonimy parada, wspaniały pokaz z niem Scherereien pl , Umstände pl, Festzug . Słownik frazeol. robić korowody z czym - stwarzać sztuczne problemy, trudności .
Prawie 300 lat temu (1722)/z Histroii JG EBasałygo/ ale w Jeleniej Górze i w Zielone Świątki najpierw wybierano Króla Kurkowego/najlepszego strzelca/,którym został burmistrz i organizowano pochód przebierańców. Korowód otwierał bóg handlu i poseł bogów (Merkuriusz), bogini symbol sławy, wieści, pogłosek i plotek (Fama), mniszka z zamożnej rodziny (Prudencja), heros, wielki opiekun podróżujących i handlujących, symbol siły i męstwa (Herkules), wojownik, wielki bohater Wojny Trojańskiej (Achilles), wówczas cud natury ,niewolnik którego można było kupić (Murzyn), symbol tajemniczości i mądrości Wschodu (Chińczyk), białogłowa z korona murów miejskich, herbem miasta na piersiach, ze sztyletem symbolizującą miasto, mistrzyni tkactwa i haftu (Arachne) Przed nimi i za nimi chłopcy a wieńcami. A także bogini urodzajów (Ceres), bóg ognia i kowalstwa (Wulkan), drugi król Rzymu ,symbol stałości i mądrości, prawodawca (Numa Pompiliusz), bóg sztuki lekarskiej (Eskulap), bóg wojny i wymierzania sprawiedliwości (Mars w pełnej zbroi z tarcza i zakrwawionym mieczem a w drugiej z zakrwawionym pejczem), młodzieńcy ze szpadami z nabitymi cytrynami, grenadierzy. I również korowód krawców z urzędnikiem dworskim (Heroldem), symbolem refleksji, inspiracji i pomysłów (Zaduma) z książką i obrazem miasta, dalej inne symbole Sprawiedliwość, Mądrość, hajducy, symbol państwa Austria z korona i berłem, rycerz w zbroi ze znanym herbem –właściciel pałacu czy zamku najmożniejszy w mieście, Czujność ze sługa w liberii, Zdrowie i Pokój oraz bogini rękodzieła i sztuki goniec, kurier (Merkuriusz) i oczywiście strzelcy. Zaskakuje udział wielu przebierańców w symbole bogów i bogiń starożytnej Grecji czy Rzymu, którzy musieli być wówczas powszechnie znani i rozpoznawalni przez masy gapiów i podziwiających taki korowód.
Okazuje się, że również w tym najbliższym wielkim mieście kiedy Adolf doszedł do władzy w 1933r i po wprowadzeniu swoich ważnych ustaw, chciał zaimponować i przypodobać się bardziej ludności nowymi dobrymi pomysłami. Stąd w myśl starorzymskiego okrzyku „chleba i igrzysk” wprowadzono tygodniową imprezę „Tydzień Karkonoszy”. Był to niekończący się okres zabaw i licznych imprez. Najbardziej okazale przedstawiał sie rok 1938r wg Rzeszy 650-ta rocznica założenia miasta. Wtedy to były barwne pochody mieszkańców przebranych w historyczne stroje i również historyczny plenerowy spektakl z historii miasta z królem Fryderykiem II wielkim i średniowiecznymi słynnymi zielarzami zwanymi laborantami, oraz regionalnymi bohaterami z legend i baśni. Powozy obwoziły po mieście zasłużonych obywateli po ulicach miasta.
Podobne ale w innym czasie z kolei i innym charakterze są obchodzone po II wojnie światowej imprezy w ramach „Wrzesnia Jeleniogórskiego”. Ale to już inna bajka, ale przed rokiem w jednym z hoteli „Baron” wisiał portret tego zbrodniarza - to jest dopiero przesada idiotów, "głąbiarstwo" i wazeliniarstwo.
Polacy również lubią się bawić i jest ku temu okazja. A ileż odmian korowodów jest na świecie czy w naszym kraju: dziecięce z bohaterami bajek, festiwalowe, studenckie, żałobne, taneczne, historyczne, jubileuszowe, dożynkowe, mniejszości narodowych itd. itd ale Korowodów Radości to już bardzo mało, a takich jak w wojcieszowskim wykonaniu jeszcze mniej albo wcale. Nie dość ,że mieszkańcy przełamali np. wydaje się ,że początkowo wstyd czy „obciach”, to przybywa coraz więcej i obserwujących te wydarzenie, branie w nim udziału, mobilizowanie młodzieży i rodziny, większy udział turystów, czy zaprzyjaźnionych i sympatyków, a u mieszkańców już budzi się niemal obowiązek udziału w następnym takim przedsięwzięciu, nowych pomysłach, zbiórkach z trudnościami ale w sumie z pozytywnym nastawieniem, przystrojenie domów, okien blokowisk, porządku, itp. sto, tysiąc kłopotów i rozwiązań.
Na Dolnym Śląsku w wielu miastach i miejscowościach przed około 300 laty i jeszcze później obchodziło się uroczyście w miesiącu maju właśnie w postaci korowodu przebierańców Zielone Świątki. W kronice Długosza również jest wspomniane to świętowanie w tzw. Stado(święto przedchrześcijańskie) jako radosne igrzyska z okazji najprawdopodobniej kultu płodności czy duchom przodków, kiedy to w radosne święto zbierali się wszyscy mieszkańcy np całej wsi i okolic wesoło czcząc różne bóstwa. A przy okazji śpiewano, tańczono, konkurując w różnych zawodach sportowych czasem przez tydzień i wszystko to w czasie około czy po Zielonych Świątkach. Jeszcze w XV wieku kaznodzieje i moraliści ostro potępiali te harce, aż w końcu w XVI wieku to świętowanie schrystianizowało się i obchodzono je już bez problemów jako Zesłanie Ducha Świętego. Kilka tygodni później obchodzono przez tydzień radośnie również święto starosłowiańskie i innych narodów - dzień letniego przesilenia słońca czyli najkrótszy dzień roku ok. 21 lub 22 czerwca kończąc w wigilie św. Jana 23 lub 24 czerwca jako potocznie nocą świętojańską, sobótką czy dniem Kupały. W kilku państwach-23 czy 24 czerwca to święto państwowe lub jeden z najważniejszych dni kalendarza wolnym od pracy. Początek tygodniowych dawnych obchodów a kończących sie w Dniu Kupały czasem zazębia się z wojcieszowskim Korowodem Radości; 10.06.2006, 16.06.2007, 14.06.2008, 13.06.2009, 5.06.2010, 18.06.2011.
I bardzo dobrze, że pomysłodawca na te dni wybrał ponownie kultywowanie tej tradycji. Sobota dzień wolny, młodzież prawie albo już po nauce, turyści i sympatycy na wojcieszowskim weekendzie. Miejscowi dopiero się sposobią do wyjazdów urlopowych. Raczej umiarkowanie ciepło, opady jak się trafi raczej przelotne. baza hotelowa: Wojcieszów, Kaczorów, Stara Kraśnica i wiele innych ośrodków agroturystycznych, pensjonatów, miejsc noclegowych których adresy zlikwidowano na stronie miasta. Sygnały tego stanu kierowano już dawno, ale sytuacja po zmianach powtórzyła się. Preferowany jest nocleg tylko „U Barbary”. W temacie „Turystyczny Wojcieszów” podam i inne15 czy 20 adresów do wyboru w najbliższej okolicy, by nie było znowu niespodzianek, jak ktoś ma inne rozwiązanie spędzenia czasu.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
Gość 2
Moderator
Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 1250
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 9:58, 27 Lut 2012 Temat postu: wiadomości regionalne |
|
|
Walka z bezrobociem
Okazuje się, że walka z bezrobociem to nie taka niedawna sprawa. W Karkonoszach przed 500 laty mieszkało dużo biedoty, która nie miała zajęcia, przynoszącego jakiś dochód dla swoich rodzin.
I w 1609 roku w Karkonoszach pojawiła się komisja królewska, która uznała, że łąkarstwo i pasterstwo ma stać się głównym źródłem utrzymania sporej grupy bezrobotnych. Ten sposób gospodarowania bazował na górskich chatach zwanych budami lub boudami.
Z czasem wyłonił się charakterystyczny typ budy. Zazwyczaj była to drewniana, zrębowa budowla przykryta dwuspadowym dachem z gontów, wznoszona na niskim,kamiennym fundamencie i usytuowana na zboczu łąki. Część mieszkalną budy stanowiła jedna izba, niekiedy podzielona przepierzeniem na dwa niewielkie pomieszczenia. W rogu izby znajdował się kamienny piec, obok którego prowadziło przejście do sieni z czarną kuchnią. Z sieni wiodły najczęściej dwoje drzwi; jedne na podwórze (czasem zamykane na zasuwę),a drugie do obory i zarazem chlewu, które to stanowiły najważniejszą część budowli. Strych, służący do przechowywania dużych ilości siana, łączono drewnianym pomostem z najbliższą pochyłością. Za chatą umieszczano tzw. mleczną piwnicę z bieżącą zimną wodą z pobliskiego potoku, która służyła do przechowywania mleka i jego przetworów. Intensywny rozwój gospodarki związanej z budami oznaczał dla przyrody Karkonoszy ogromne niebezpieczeństwo.
Szacuje się, że na początku XIX w. na całym obszarze tych gór istniało 2500 - 2600 górskich chat, w których mieszkało 21 tys. osób utrzymujących się z hodowli 10 tys. kóz oraz 20 tys. krów.
Nowe, intratniejsze zajęcia związane z rzemiosłem, przemysłem i rodzącym się ruchem turystycznym oraz mnożące się utrudnienia w hodowli spowodowały w 2. poł. XIX w. stopniowy upadek tej specyficznej formy gospodarowania, a ocalałe budy stopniowo przekształcono w schroniska. Miłość i przyzwyczajenie do kóz jeszcze po II wojnie światowej było widoczne w Wojcieszowie. Mówiło się, że wszystkożerne kozy to zwierzęta biedoty, ale jakie bogate mleczko i przetwory i nawet mięsko.
Zakaz palenia tytoniu czy nawrzucanie radnym trochę „mięcha”...
To również nie nowa sprawa, a znana od setek lat w Wojcieszowie i okolicach. Bo już w 1592r w Jeleniej Górze / z tym rokiem to chyba przesada w kwestii tytoniu, ale może/ i wioskach pobliskich do których i Wojcieszów należał, trzeba było przestrzegać statutów. Wydano dla społeczności pewne unormowania, które niekiedy i dzisiaj obowiązują. Wykroczeniem sądowym było palenie tytoniu w miejscu publicznym, bo zdaniem ówczesnych rajców prowadziło do zanieczyszczenia "środowiska naturalnego". Nie wiedziano jakie szkody rozwijają się w organizmie, ale gryzący dym z fajki czy ówczesnych „papierosów” czyli tytoniu zwanego nikotyną owiniętego liśćmi warzyw, czy smród modnych przeżutych i wyplutych liści tytoniowych wymógł ten przepis. Nie wolno było demonstrować również noża w celach kryminalnych, czy obrażać miejscowych rajców wulgarnym słownictwem podczas obrad rady miejskiej, a także należało obowiązkowo stawiać się w sądzie po otrzymaniu wezwania, pozwanie drugiej osoby do sądu, mogło się odbyć bez zgody burmistrza no i oczywiście bardzo ważny przepis zakazujący rzucania garnkami.
|
|
Powrót do góry |
|
Gość 2
Moderator
Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 1250
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 21:17, 11 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Zabobony, przesądy, wierzenia ludowe na przełomie XVI i XVII wieku.
Według rozpowszechnionych poglądów na przełomie stulecia w regionie karkonoskim i przylegających do niego masywów górskich, ciała zielonych żab, jaszczurek, salamandr wodnych, padalców miały własności trujące. Toksycznymi cechami odznaczał się mózg królika i ogon jelenia w porze bekania. Objawy zatrucia wywoływało ukąszenie kretomysza i oddech kuny leśnej. Szczególnie niebezpieczne dla ludzi i zwierząt były ropuchy. Skacząc, zatruwały one łąki, grzyby i jagody leśne. Zatrute trawy, grzyby i jagody leśne były powodem masowego pomoru bydła i licznych zgonów wśród ludzi. Przyczyną wielu śmiercionośnych zatruć były ukąszenia licznie występujących na omawianym terenie jadowitych pająków. Jeden z nich, jak stwierdził sam Schwenckfeldt, był sprawcą śmierci jego żony podczas snu.
Niecodzienne cechy ludność karkonoskiego regionu przypisywała rybitwom. Miały one podobno zdolność ogłuszania ryb. Przelatując nad rzekami, jeziorami, stawami lub innymi akwenami opuszczały kropelki skondensowanego tłuszczu, umieszczonego w ich ogonach.
Dzierzby, celem łatwiejszego zdobycia potencjalnej ofiary, wykorzystywały swe umiejętności naśladowania dźwięków wydawanych przez niektórych przedstawicieli rodzimej awifauny. Lelek natomiast, według opowiadań pasterzy górskich w regionie karkonoskim, karmił się mlekiem kozim za pomocą ssania ich wymion. Podobnie miały postępować zaskrońce. Ssały one wymiona krów pasących się na halach górskich. Prowadziło to do masowego pomoru bydła rogatego.
Znikanie kurzych jaj w kurniku ludność wiejska przypisywała pająkom. Miały one je zjadać. Złą pogodę zwiastować miało tarzanie się w błocie świń domowych, głośne kumkanie żab w stawie, wycie wilków, jeżenie się sierści na ciele czworonogów, dochodzenie z oddali odgłosów bekasów, krakanie srok i wron, pohukiwanie puchaczy, natarczywe bzykanie bąków, a nawet strzyżenie uszu przez osły. O kierunku zbliżających się gwałtownych wichrów decydować miał podobno stan upierzenia gęsi. Po stanie ich pierzenia w listopadzie można było również wnioskować, jaka będzie zima. Pojawienie się krzyżodzioba i jemiołuszki świadczyć miało o nadejściu czasu głodu i zarazy.
Lata głodu zapowiadały również lecące z gór komary. Te same owady fruwające z biegiem rzek, wróżyły zbliżających się lata obfitości. Pokazanie się muchówki żałobnej w pobliżu ludzkich domostw było sygnałem o zbliżającej się wojnie, czasie nieurodzajów i nadchodzącym morowym powietrzu. Po usłyszeniu głosu kukułki można było dowiedzieć się, ile lat życia pozostało człowiekowi. O porze siania jęczmienia przez rolników decydował czas usłyszenia odgłosów turkucia podjadka. Myszy i ich odchody miały podobno chronić ludzi przed wszelkimi nieszczęściami. Zamknięty w klatce krzyżodziób ostrzegał domowników krzykiem o nadchodzących wyładowaniach atmosferycznych i pojawiającym się pożarze. Paw natomiast donośnym krzykiem płoszył złodzieja, żmije i inne jadowite zwierzęta. Z zimorodkiem wiązano spokój w rodzinie. Zimorodek swoim zachowaniem nie dopuszczał do powstawania jakichkolwiek kłótni i sprzeczek domowych. Skorupka jajka tego ptaka chroniła sukno przed molami.
Dziś uśmiechamy się, poznając przesądy, są one jednak źródłem do poznania życia i poglądów ludzi minionych epok, mieszkających w górskich osadach w Karkonoszach.
Turystyka sprzed 200 laty
Pewnie to rzadki był widok w ówczesnym Wojcieszowie, zaczerpnięty z Afryki czy Azji ale w 1817 roku - na mocy postanowienia starosty jeleniogórskiego powstaje pierwsza na świecie organizacja przewodników i tragarzy lektyk. Wkrótce powstały stałe miejsca, w których można było wynająć przewodników górskich. Znajdowały się one w Karpaczu, Sosnówce, Sobieszowie, Piechowicach i Szklarskiej Porębie. Co z pewnością znaczy, że i trasy noszonych turystów przebiegały również przez Wojcieszów co bardziej odważnych i bogatych. Koszt oferowanych przez nich usług ustalono w roku 1824 na 20 srebrnych groszy za wycieczkę kilkugodzinną. Natomiast za całodniową, albo za niesienie lektyki opłata wynosić miała 1 talara od osoby. Przez następne 30 lat usługi podrożały trzy, czterokrotnie. Od samego początku, mimo prowadzonej ostrej krytyki korzystania z usług tragarzy lektyk, ten sposób podróżowania po Karkonoszach przetrwał aż do lat 20-tych XX wieku. A talar z niemieckiego thaler a z czeskiego tolar, to dzisiejsza nazwa dolar. Ówczesny 1 talar srebrny to 30 srebrnych groszy, albo 3 talary to beczka piwa, kiedyś były z pewnością o większej pojemności.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Możesz zmieniać swoje posty Możesz usuwać swoje posty Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|
|
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
iCGstation v1.0 Template By Ray © 2003, 2004 iOptional
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|
|
|